czwartek, 6 marca 2014

Zabójcze deja vu #2

- Cześć – mówię i daję dziewczynom znak, żeby zostawiły nas samych.
- Cześć – odpowiada chłopak – Jesteś Amber, prawda? - Kiwam głową – jestem Alex – wyciąga rękę, którą ściskam – dużo o tobie słyszałem.
- Serio? A co dokładnie?
- Między innymi to, że nie chcesz stąd wyjść na warunkowym – kiwnięcie – że należysz do grupy najgroźniejszych dziewczyn w zakładzie – znów kiwnięcie – i, że miewasz zabójcze deja vu.
Patrzę na niego oniemiała. Wiedziałam, że kilka osób wie o moim sekrecie, zwłaszcza z tej części. Ale nie miałam pojęcia, że z innych także.
- A ty za co tu trafiłeś? - Pytam, ale nie otrzymuję odpowiedzi, więc nie drążę tematu.
Chwilę jeszcze rozmawiamy, po czym musimy wracać do środka. Gdy siadam na swoim łóżku dziewczyny milkną. To zły znak. Czuję to.
- Co jest?
- Przenoszą Melisę do naszej części – odpowiada mi Michelle, po czym dobija mnie jeszcze bardziej – do naszego sektora.
Kładę się na łóżku, zamykam oczy i liczę do dziesięciu, by się uspokoić. Zaczynam mówić sama do siebie. Pocieszać się, choć nie wiem czy to coś pomoże. Wreszcie zasypiam.


Dwa tygodnie mijają jak cała reszta. Chłopaki szykują się do meczu, trochę bliżej poznałam Alex'a, choć wciąż nie wiem za co tu jest. No i Melisa. Życie z nią „pod jednym dachem” nie jest takie złe. No... O ile nie masz w tym samym czasie w pomieszczeniu.
Po południu, gdy wychodzę z łazienki napadają mnie dziewczyny. Okrążają i próbują coś powiedzieć, lecz jedna przekrzykuje drugą.
- Ej – mówię głośno – co jest?
- Mamy złą wiadomość.
- Znowu? - Pytam, a one mi wszystko mówią.
Stoję zaszokowana i wściekła. Chcę coś powiedzieć, ale nawet nie wiem co. Mija nas Melisa i wymiotuje w toalecie. Gdy kończy i wychodzi pytam:
- Jesteś w ciąży? - Akcentuję każde słowo, brzmi to groźnie.
Melisa jednak zamiast zaprzeczyć lub mi się odgryźć odpowiada:
- Skąd wiesz?
- Czyli to prawda – mówię do siebie i pędzę na boisko, gdzie chłopaki mają trening.
Nie obchodzi mnie to, że są w trakcie gry i wchodzę między nich. Zaprzeczają, ale przestają gdy uderzam Carlosa w twarz.
- Skarbie, co jest? - Pyta zaskoczony.
Wkoło nas zbiera się kilka osób.
- Co jest? - Mówię przez zęby – jak mogłeś mi to zrobić? Myślałam, że między nami coś jest, ale najwidoczniej się myliłam! Czułam, że między nami się pogarsza, ale żebyś posunął się do takiego stopnia?! Jesteś podłym dupkiem!
- Hej, wiesz, że nie lubię, gdy się tak do mnie mówi. Zresztą nie wiem o co ci chodzi.
- Pieprzyłeś się z Melisą i jeszcze bezczelnie się pytasz o co mi chodzi! - Carlos jest zmieszany i nie wie co powiedzieć, zresztą jak reszta – wiesz skąd wiem? - Kręci przecząco głową – bo jest w ciąży.
Gdy to z siebie wyrzucam nastaje cisza. Carlos mówi:
- Amber... przykro mi.
Wymierzam mu solidny policzek, a jestem dość silna, by nawet jego to zabolało. Publiczność robi krok w tył.
- To koniec dupku.
Mówię i odchodzę stamtąd. Udaję się na dach. Na początku Amy pokazała mi drogę tutaj i od tamtej pory przychodzę i siadam, gdy mam jakiś problem. Po chwili dosiada się do mnie Alex. Musiał za mną iść.
- Wszystko okey? - Pyta.
Kręcę głowa, więc on otacza mnie ramieniem i siedzimy tak chwilę.

Siedzę na trybunach i rozmyślam. Zaraz ma się zacząć mecz. Finał.
- Hej – nie zauważam, kiedy dosiada się do mnie Alex – co tu robisz?
- Myślę nad paroma sprawami.
- Na przykład? - Kiedy nie dopowiadam, dodaje – zaraz zacznie się mecz.
- Wiem, dlatego przyszłam wcześniej, żeby mieć chwilę spokoju, którą zakłóciłeś – uśmiecham się.
- Auć – udaje, że boli go serce i mówi – mogę iść jeśli chcesz...
- Nie zostań. Fajnie, że jesteś.
- Kobieto, ale jesteś niezdecydowana.
Zaczynamy się śmiać. Po chwili pytam:
- Dlaczego tu jesteś?
Myślałam, że znowu nie odpowie, jednak się myliłam.
- Mieszkałem z rodzicami trzy lata temu w Rio de Janeiro. Pewnego dnia wyszedłem przed dom, a on zaczął się palić. Wiedziałem, że rodzice są w środku, lecz stałem jak wryty, sparaliżowany. Nic nie zrobiłem, żeby im pomóc, więc uznali że jestem z tym jakoś powiązany. Zamknęli mnie w innym zakładzie, ale tam wdałem się w bójkę i przenieśli mnie tutaj.
- Przykro mi – mówię.
- A ty? - Pyta, a ja opowiadam mu swoją historie. Na koniec dopytuje – ale przecież deja vu działa inaczej.
- To skomplikowane – mówię i ciężko mi to wytłumaczyć, ponieważ Alex jest pierwszą osobą. Nigdy nikomu nie tłumaczyłam mojej przypadłości. Tego jak działa i jej zasad – kiedy ma się coś zdarzyć zaczynam to czuć. Ból brzucha, takie dziwne uczucie w środku. Potem mam przed oczami jakby całe zdarzenie, a dopiero po chwili ono się dzieje. Rozumiesz?
- Nie bardzo.
- Kilka sekund przed jakimś wydarzeniem wiem, że ono się stanie. Mogę temu zapobiec lub nie. Na przykład, kilka miesięcy temu chcieliśmy zwędzić jedzenie z lodówki personelu. Staliśmy w drzwiach i myśleliśmy że nikogo za nimi nie ma. Wtedy zdarzyło mi się deja vu. Widziałam jak nas łapią. Powiedziałam to przyjaciółkom. Nie zlekceważyłyśmy tego i cofnęłyśmy się. Było z nami dwóch chłopaków, którzy mnie wyśmiali i poszli. Złapali ich.
- Teraz rozumiem – uśmiecham się do chłopaka – deja vu bierze się z niepamiętanych snów, co nie?
- Tak. A ja mam ich całą masę.

Teraz on się uśmiecha. Kończymy rozmowę, ponieważ zbierają się ludzie na mecz. Dosiadają się do nas moje dziewczyny i kumple Alex'a. Po chwili podchodzi Carlos.




Kolejna część w sobotę :)

1 komentarz: