- Cześć – mówię
i daję dziewczynom znak, żeby zostawiły nas samych.
- Cześć –
odpowiada chłopak – Jesteś Amber, prawda? - Kiwam głową –
jestem Alex – wyciąga rękę, którą ściskam – dużo o tobie
słyszałem.
- Serio? A co
dokładnie?
- Między innymi
to, że nie chcesz stąd wyjść na warunkowym – kiwnięcie – że
należysz do grupy najgroźniejszych dziewczyn w zakładzie – znów
kiwnięcie – i, że miewasz zabójcze deja vu.
Patrzę na niego
oniemiała. Wiedziałam, że kilka osób wie o moim sekrecie,
zwłaszcza z tej części. Ale nie miałam pojęcia, że z innych
także.
- A ty za co tu
trafiłeś? - Pytam, ale nie otrzymuję odpowiedzi, więc nie drążę
tematu.
Chwilę jeszcze
rozmawiamy, po czym musimy wracać do środka. Gdy siadam na swoim
łóżku dziewczyny milkną. To zły znak. Czuję to.
- Co jest?
- Przenoszą
Melisę do naszej części – odpowiada mi Michelle, po czym dobija
mnie jeszcze bardziej – do naszego sektora.
Kładę się na
łóżku, zamykam oczy i liczę do dziesięciu, by się uspokoić.
Zaczynam mówić sama do siebie. Pocieszać się, choć nie wiem czy
to coś pomoże. Wreszcie zasypiam.
Dwa tygodnie mijają
jak cała reszta. Chłopaki szykują się do meczu, trochę bliżej
poznałam Alex'a, choć wciąż nie wiem za co tu jest. No i Melisa.
Życie z nią „pod jednym dachem” nie jest takie złe. No... O
ile nie masz w tym samym czasie w pomieszczeniu.
Po południu, gdy
wychodzę z łazienki napadają mnie dziewczyny. Okrążają i
próbują coś powiedzieć, lecz jedna przekrzykuje drugą.
- Ej – mówię
głośno – co jest?
- Mamy złą
wiadomość.
- Znowu? - Pytam, a
one mi wszystko mówią.
Stoję zaszokowana
i wściekła. Chcę coś powiedzieć, ale nawet nie wiem co. Mija nas
Melisa i wymiotuje w toalecie. Gdy kończy i wychodzi pytam:
- Jesteś w ciąży?
- Akcentuję każde słowo, brzmi to groźnie.
Melisa jednak
zamiast zaprzeczyć lub mi się odgryźć odpowiada:
- Skąd wiesz?
- Czyli to prawda –
mówię do siebie i pędzę na boisko, gdzie chłopaki mają trening.
Nie obchodzi mnie
to, że są w trakcie gry i wchodzę między nich. Zaprzeczają, ale
przestają gdy uderzam Carlosa w twarz.
- Skarbie, co jest?
- Pyta zaskoczony.
Wkoło nas zbiera
się kilka osób.
- Co jest? - Mówię
przez zęby – jak mogłeś mi to zrobić? Myślałam, że między
nami coś jest, ale najwidoczniej się myliłam! Czułam, że między
nami się pogarsza, ale żebyś posunął się do takiego stopnia?!
Jesteś podłym dupkiem!
- Hej, wiesz, że
nie lubię, gdy się tak do mnie mówi. Zresztą nie wiem o co ci
chodzi.
- Pieprzyłeś się
z Melisą i jeszcze bezczelnie się pytasz o co mi chodzi! - Carlos
jest zmieszany i nie wie co powiedzieć, zresztą jak reszta –
wiesz skąd wiem? - Kręci przecząco głową – bo jest w ciąży.
Gdy to z siebie
wyrzucam nastaje cisza. Carlos mówi:
- Amber... przykro
mi.
Wymierzam mu
solidny policzek, a jestem dość silna, by nawet jego to zabolało.
Publiczność robi krok w tył.
- To koniec dupku.
Mówię i odchodzę
stamtąd. Udaję się na dach. Na początku Amy pokazała mi drogę
tutaj i od tamtej pory przychodzę i siadam, gdy mam jakiś problem.
Po chwili dosiada się do mnie Alex. Musiał za mną iść.
- Wszystko okey? -
Pyta.
Kręcę głowa,
więc on otacza mnie ramieniem i siedzimy tak chwilę.
Siedzę na
trybunach i rozmyślam. Zaraz ma się zacząć mecz. Finał.
- Hej – nie
zauważam, kiedy dosiada się do mnie Alex – co tu robisz?
- Myślę nad
paroma sprawami.
- Na przykład? -
Kiedy nie dopowiadam, dodaje – zaraz zacznie się mecz.
- Wiem, dlatego
przyszłam wcześniej, żeby mieć chwilę spokoju, którą
zakłóciłeś – uśmiecham się.
- Auć – udaje,
że boli go serce i mówi – mogę iść jeśli chcesz...
- Nie zostań.
Fajnie, że jesteś.
- Kobieto, ale
jesteś niezdecydowana.
Zaczynamy się
śmiać. Po chwili pytam:
- Dlaczego tu
jesteś?
Myślałam, że
znowu nie odpowie, jednak się myliłam.
- Mieszkałem z
rodzicami trzy lata temu w Rio de Janeiro. Pewnego dnia wyszedłem
przed dom, a on zaczął się palić. Wiedziałem, że rodzice są w
środku, lecz stałem jak wryty, sparaliżowany. Nic nie zrobiłem,
żeby im pomóc, więc uznali że jestem z tym jakoś powiązany.
Zamknęli mnie w innym zakładzie, ale tam wdałem się w bójkę i
przenieśli mnie tutaj.
- Przykro mi –
mówię.
- A ty? - Pyta, a
ja opowiadam mu swoją historie. Na koniec dopytuje – ale przecież
deja vu działa inaczej.
- To skomplikowane
– mówię i ciężko mi to wytłumaczyć, ponieważ Alex jest
pierwszą osobą. Nigdy nikomu nie tłumaczyłam mojej przypadłości.
Tego jak działa i jej zasad – kiedy ma się coś zdarzyć zaczynam
to czuć. Ból brzucha, takie dziwne uczucie w środku. Potem mam
przed oczami jakby całe zdarzenie, a dopiero po chwili ono się
dzieje. Rozumiesz?
- Nie bardzo.
- Kilka sekund
przed jakimś wydarzeniem wiem, że ono się stanie. Mogę temu
zapobiec lub nie. Na przykład, kilka miesięcy temu chcieliśmy
zwędzić jedzenie z lodówki personelu. Staliśmy w drzwiach i
myśleliśmy że nikogo za nimi nie ma. Wtedy zdarzyło mi się deja
vu. Widziałam jak nas łapią. Powiedziałam to przyjaciółkom.
Nie zlekceważyłyśmy tego i cofnęłyśmy się. Było z nami dwóch
chłopaków, którzy mnie wyśmiali i poszli. Złapali ich.
- Teraz rozumiem –
uśmiecham się do chłopaka – deja vu bierze się z niepamiętanych
snów, co nie?
- Tak. A ja mam ich
całą masę.
Teraz on się
uśmiecha. Kończymy rozmowę, ponieważ zbierają się ludzie na
mecz. Dosiadają się do nas moje dziewczyny i kumple Alex'a. Po
chwili podchodzi Carlos.
Kolejna część w sobotę :)
Jak zawsze świetnie :>
OdpowiedzUsuń