Cztery lata później.
Od miesiąca Jasmine zauważyła
atrakcyjnego nowego zastępce szefa firmy, w której pracowała. Był
wysoki, miał czarne włosy i z tego co wiedziała na imię mu było
Joyce. Z każdym dniem jak siedziała przy biurku, a on coś od niej
chciał, fantazjowała o tym co by robiła z nim w łóżku. Miała
dwadzieścia sześć lat i żadnego faceta. Nic dziwnego, że jej
myśli były tak sprośne.
Pewnego wieczoru została dłużej. On
też. Kiedy zamknęła system i nachyliła się by podnieść coś z
podłogi, poczuła na swoim tyłku czyjeś ręce. Odwróciła się
gwałtownie z zamiarem uderzenia napastnika w twarz kartką papieru,
lecz to był on.
- Wybacz – wydukała, choć
wiedziała, że nie powinna go przepraszać.
- Czemu jeszcze tu jesteś? - Spytał
z półuśmiechem.
- Zostałam dłużej, by spisać
wszystkie zaległe raporty.
- Już skończyłam pacę?
Przełknęła ślinę i kiwnęła
głową.
Nagle ją pocałował. Mocno,
namiętnie i ze swobodą języka. Odsunęła go delikatnie.
- Kamery są wyłączone, twoje biurko
duże i wiem, że marzysz o mnie odkąd tu pracuję – uniósł lewą
brew i dodał – nie skorzystasz z okazji?
Gdy wypowiedział te słowa łapczywie
się na niego rzuciła. Zaczęła go całować, ściągać z niego
koszulę, a po chwili już zaczęła jęczeć z rozkoszy jaką jej
dawał.
Ich romans trwał dwa tygodnie, a
Jasmine chodziła szczęśliwa. Jednak jej szczęście nie trwało
długo.
Przechodziła raz koło łazienki dla
pracowników i wyszła z niej Katie, a zaraz po niej Joyce. Patrzyli
sobie w oczy, po czym on wzruszał ramionami, zapiął koszulę,
puścił jej oczko i odszedł z uśmiechem.
Ostatnia część w niedzielę! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz