czwartek, 26 grudnia 2013

Where is the end? część 3

Zacząłem zastanawiać się czy tata kiedykolwiek był inny. Po ucieczce mamy musiał zmienić pracę, byśmy spokojnie zmienili mieszkanie. Bez żadnych wezwań do spłaty, a może też bez wspomnień. Trochę trwało zanim dostał coś porządnego, coś co mu podpasowało. Czasami zajmowała się mną ciocia, która też teraz stała się inną kobietą. Ogólnie tata zatrudniał niańki. Możecie sobie wyobrazić. Często osiemnastoletnie i starsze dziewczyny 'pilnowały mnie'. Siedziały przed telewizorem, od czasu do czasu zachodziły do mojego pokoju sprawdzić czy jeszcze żyję i dostawały za to kasę. Tata nie miał pojęcia co się dzieje. Zawsze był ślepy na to co ma przed oczami. Na rodzinę zwłaszcza. Zawsze liczyła się tylko praca. Może dlatego mama uciekła? Niestety podejrzewam, ze tego nigdy się nie dowiem.

Myślę jeszcze, że zrobiłem wysad czerwonowłosej dziewczynie i, że jutro będę ją musiał przeprosić. Próbowałem zasnąć, ale nie mogłem. Całą noc i wierciłem się w łóżku. Wstałem i poszedłem zobaczyć czy tata śpi. Chciałem się wykraść na molo, lecz kiedy zobaczyłem go salonie z kolegą i w dodatku pili, postanowiłem cicho wrócić do łóżka. Dwie godziny przed budzikiem zasnąłem. Wstałem, ubrałem się i wyszedłem do szkoły. Moje limo pod okiem nabrało nowego koloru, w dodatku doszło rozcięcie na wardze. Wiedziałem, że ten dzień będzie ciężki. Ludzie patrzyli na mnie krzywo, kilku chłopaków zaczęło mi dokuczać, nie mogłem się skupić na lekcjach. Chciałem stamtąd wyjść, uciec i biec jak najdalej. Nadeszła ostatnia lekcja, która została odwołana. Uznałem, że tata się o tym nie dowie, więc poszedłem na molo. Nie chciałem znów go denerwować, lubiłem swoją twarz. Usiadłem na ławce na środku mola. Patrzyłem na morze, kiedy widok zasłoniło mi kilku chłopków z mojej klasy. Ci sami, którzy cały dzień mi dziś dokuczali.
- Tatuś wie, że tu jesteś? - Zaczął jeden. Nie da się ukryć, że moją historie kiedyś wyjawili moi przyjaciele. Dlatego przestałem ufać ludziom.
- Może powinieneś wracać do domku, by znowu cię nie pobił? - Powiedział drugi, a reszta wybuchła śmiechem.
- Hej – usłyszeliśmy czyjś głos. Ja go znałem, a oni na widok dziewczyny zaniemówili – spadajcie stąd.
- Hej mała, nie wolisz pobujać się z nami? - Zapytał trzeci z chłopaków.
- Nie lubię dupków – odparła spokojnie czerwonowłosa dziewczyna.
- On jest świrem, nie trać na niego czasu.
- Lubię świrów – stali zaszokowanie. Nie wiedzieli czy dalej o nią walczyć, czy się poddać – spadajcie stąd.
Zrobili jak powiedziała, po czym usiadła obok mnie. Usiadła bokiem, zarzuciła nogę na nogę, wsparła się na łokciu i patrzyła na mnie z tym pięknym uśmiechem.
- Nie było cię wczoraj – zaczęła.
- Przepraszam. Miałem małą kłótnię z tatą.
- Małą? - Spytała dotykając lekko moich warg palcami. Mógłbym uzależnić się od jej dotyku – powinieneś coś tym zrobić. Tak nie można żyć.
Uśmiechnąłem się blado. Nie chciałem jej odpowiadać, ale nie dlatego, że nie znałem odpowiedzi. Właśnie dlatego, że ją znałem, ale sam przed sobą nie chciałem się przyznać do takiej słabości. Zamiast tego powiedziałem:
- Dzięki... za to – uniosła lekko ku górze kąciki ust. Postanowiłem więc zapytać – jak masz na imię?
W odpowiedzi usłyszałem szczery śmiech. Śmiała się. Ale nie ze mnie. Po chwili dołączyłem do niej i oboje się śmialiśmy.
- Zastanawiałam się kiedy spytasz. Nie lubię swojego imienia. Zresztą nikt go nie używa.
- Jak to?
Wzruszyła ramionami.
- A twoje? - Spytała.
- Kuba.
- Kiedyś powiem ci swoje. A teraz chciałabym ci coś pokazać – spojrzałem na nią zdziwiony – moją technikę.
Wciąż nie pojmowałem o czym mówi, lecz po chwili do mnie dotarło. Chodziło jej o technikę zapomnienia.
- Jak bardzo nienawidzisz swojego ojca?
- Bardzo.
- Więc zamknij oczy – zrobiłem tak – i teraz wyobraź sobie jak cierpi – otworzyłem oczy i spojrzałem na nią – no dalej. Zaufaj mi. Nie ucieknę ani ni dźgnę cię nożem. - Postanowiłem jej zaufać. Zamknąłem oczy – wyobraź sobie.
Nie wiedziałem od czego zacząć. Tata zawsze bał się jednej rzeczy, tego że mama go zostawi i będzie się musiał mną sam opiekować. Nie znałem go, nie znałem jego lęków. Postawiłem go więc na dachu budynku. Na skaju krawędzi. Patrzyłem jak spogląda w dół i nie może się cofnąć, ani zrobić kroku naprzód. Znałem ten ból, jest najgorszy. Kiedy stoisz na krawędzi i nie wiesz co zrobić. Serce ci łomocze, twój oddech staje się krótki i urywany. Przeżyłem to, ale się cofnąłem. On nie może tego zrobić. Czułem jego strach, słyszałem jego przyspieszone bicie serca. Nienawiść do niego powoli mijała, czułem się lżejszy. Bez tej nienawiści, chociażby odrobiny. Zostawiłem go na dachu i otworzyłem oczy. Spojrzałem na czerwonowłosą dziewczynę. Patrzyła na może i uśmiechała się. Ludzie mijali nas, niektórzy obojętni, inni spoglądali na nas jak na wariatów.
- I jak? - Spytała nie patrząc na mnie.
- Trochę lepiej.
- U mnie zawsze działa. Jeśli ci to pomaga rób to częściej.
Zobaczyłem, że w naszym kierunku idzie moja ciocia. Ta sama, którą kiedyś kochałem bezgranicznie, lecz to się zmieniło, kiedy zmieniła się ona. Znalazła sobie faceta, przeprowadziła się do innego miasta i urwała ze mną kontakt. 




 Kolejna część w sobotę :)

2 komentarze:

  1. Fajna ta dziewczyna ... Się wydaje ..
    Nie mam pojęcia skąd bierzesz pomysły na takie opowiadania. .
    Podziwiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zazwyczaj z głowy. W tym wypadku w 50% przedstawiłam prawdziwą historię. Osobie, która mnie do tego zainspirowała jak i opowiedziała swoją historię jestem naprawdę wdzięczna :)

      Usuń