Zacząłem
zastanawiać się czy tata kiedykolwiek był inny. Po ucieczce mamy
musiał zmienić pracę, byśmy spokojnie zmienili mieszkanie. Bez
żadnych wezwań do spłaty, a może też bez wspomnień. Trochę
trwało zanim dostał coś porządnego, coś co mu podpasowało.
Czasami zajmowała się mną ciocia, która też teraz stała się
inną kobietą. Ogólnie tata zatrudniał niańki. Możecie sobie
wyobrazić. Często osiemnastoletnie i starsze dziewczyny 'pilnowały
mnie'. Siedziały przed telewizorem, od czasu do czasu zachodziły do
mojego pokoju sprawdzić czy jeszcze żyję i dostawały za to kasę.
Tata nie miał pojęcia co się dzieje. Zawsze był ślepy na to co
ma przed oczami. Na rodzinę zwłaszcza. Zawsze liczyła się tylko
praca. Może dlatego mama uciekła? Niestety podejrzewam, ze tego
nigdy się nie dowiem.
Myślę jeszcze,
że zrobiłem wysad czerwonowłosej dziewczynie i, że jutro będę
ją musiał przeprosić. Próbowałem zasnąć, ale nie mogłem. Całą
noc i wierciłem się w łóżku. Wstałem i poszedłem zobaczyć czy
tata śpi. Chciałem się wykraść na molo, lecz kiedy zobaczyłem
go salonie z kolegą i w dodatku pili, postanowiłem cicho wrócić
do łóżka. Dwie godziny przed budzikiem zasnąłem. Wstałem,
ubrałem się i wyszedłem do szkoły. Moje limo pod okiem nabrało
nowego koloru, w dodatku doszło rozcięcie na wardze. Wiedziałem,
że ten dzień będzie ciężki. Ludzie patrzyli na mnie krzywo,
kilku chłopaków zaczęło mi dokuczać, nie mogłem się skupić na
lekcjach. Chciałem stamtąd wyjść, uciec i biec jak najdalej.
Nadeszła ostatnia lekcja, która została odwołana. Uznałem, że
tata się o tym nie dowie, więc poszedłem na molo. Nie chciałem
znów go denerwować, lubiłem swoją twarz. Usiadłem na ławce na
środku mola. Patrzyłem na morze, kiedy widok zasłoniło mi kilku
chłopków z mojej klasy. Ci sami, którzy cały dzień mi dziś
dokuczali.
- Tatuś wie, że
tu jesteś? - Zaczął jeden. Nie da się ukryć, że moją historie
kiedyś wyjawili moi przyjaciele. Dlatego przestałem ufać ludziom.
- Może
powinieneś wracać do domku, by znowu cię nie pobił? - Powiedział
drugi, a reszta wybuchła śmiechem.
- Hej –
usłyszeliśmy czyjś głos. Ja go znałem, a oni na widok dziewczyny
zaniemówili – spadajcie stąd.
- Hej mała, nie
wolisz pobujać się z nami? - Zapytał trzeci z chłopaków.
- Nie lubię
dupków – odparła spokojnie czerwonowłosa dziewczyna.
- On jest świrem,
nie trać na niego czasu.
- Lubię świrów
– stali zaszokowanie. Nie wiedzieli czy dalej o nią walczyć, czy
się poddać – spadajcie stąd.
Zrobili jak
powiedziała, po czym usiadła obok mnie. Usiadła bokiem, zarzuciła
nogę na nogę, wsparła się na łokciu i patrzyła na mnie z tym
pięknym uśmiechem.
- Nie było cię
wczoraj – zaczęła.
- Przepraszam.
Miałem małą kłótnię z tatą.
- Małą? -
Spytała dotykając lekko moich warg palcami. Mógłbym uzależnić
się od jej dotyku – powinieneś coś tym zrobić. Tak nie można
żyć.
Uśmiechnąłem
się blado. Nie chciałem jej odpowiadać, ale nie dlatego, że nie
znałem odpowiedzi. Właśnie dlatego, że ją znałem, ale sam przed
sobą nie chciałem się przyznać do takiej słabości. Zamiast tego
powiedziałem:
- Dzięki... za
to – uniosła lekko ku górze kąciki ust. Postanowiłem więc
zapytać – jak masz na imię?
W odpowiedzi
usłyszałem szczery śmiech. Śmiała się. Ale nie ze mnie. Po
chwili dołączyłem do niej i oboje się śmialiśmy.
- Zastanawiałam
się kiedy spytasz. Nie lubię swojego imienia. Zresztą nikt go nie
używa.
- Jak to?
Wzruszyła
ramionami.
- A twoje? -
Spytała.
- Kuba.
- Kiedyś powiem
ci swoje. A teraz chciałabym ci coś pokazać – spojrzałem na nią
zdziwiony – moją technikę.
Wciąż nie
pojmowałem o czym mówi, lecz po chwili do mnie dotarło. Chodziło
jej o technikę zapomnienia.
- Jak bardzo
nienawidzisz swojego ojca?
- Bardzo.
- Więc zamknij
oczy – zrobiłem tak – i teraz wyobraź sobie jak cierpi –
otworzyłem oczy i spojrzałem na nią – no dalej. Zaufaj mi. Nie
ucieknę ani ni dźgnę cię nożem. - Postanowiłem jej zaufać.
Zamknąłem oczy – wyobraź sobie.
Nie wiedziałem
od czego zacząć. Tata zawsze bał się jednej rzeczy, tego że mama
go zostawi i będzie się musiał mną sam opiekować. Nie znałem
go, nie znałem jego lęków. Postawiłem go więc na dachu budynku.
Na skaju krawędzi. Patrzyłem jak spogląda w dół i nie może się
cofnąć, ani zrobić kroku naprzód. Znałem ten ból, jest
najgorszy. Kiedy stoisz na krawędzi i nie wiesz co zrobić. Serce ci
łomocze, twój oddech staje się krótki i urywany. Przeżyłem to,
ale się cofnąłem. On nie może tego zrobić. Czułem jego strach,
słyszałem jego przyspieszone bicie serca. Nienawiść do niego
powoli mijała, czułem się lżejszy. Bez tej nienawiści, chociażby
odrobiny. Zostawiłem go na dachu i otworzyłem oczy. Spojrzałem na
czerwonowłosą dziewczynę. Patrzyła na może i uśmiechała się.
Ludzie mijali nas, niektórzy obojętni, inni spoglądali na nas jak
na wariatów.
- I jak? -
Spytała nie patrząc na mnie.
- Trochę lepiej.
- U mnie zawsze
działa. Jeśli ci to pomaga rób to częściej.
Zobaczyłem, że
w naszym kierunku idzie moja ciocia. Ta sama, którą kiedyś
kochałem bezgranicznie, lecz to się zmieniło, kiedy zmieniła się
ona. Znalazła sobie faceta, przeprowadziła się do innego miasta i
urwała ze mną kontakt.
Kolejna część w sobotę :)
Fajna ta dziewczyna ... Się wydaje ..
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia skąd bierzesz pomysły na takie opowiadania. .
Podziwiam
zazwyczaj z głowy. W tym wypadku w 50% przedstawiłam prawdziwą historię. Osobie, która mnie do tego zainspirowała jak i opowiedziała swoją historię jestem naprawdę wdzięczna :)
Usuń