poniedziałek, 23 grudnia 2013

Where is the end? część 2

Wróciłem do domu po dziesiątej. Według taty, dawno powinienem być w swoim pokoju. Natknąłem się na niego i powstała awantura. Zaczął na mnie krzyczeć, wyzywać. Wiedziałem, że wcześniej coś wypił. Uderzył mnie w twarz i wepchnął do mojego pokoju zatrzaskując drzwi. Usiadłem na skaju łózka i dotknęłam twarzy. Wiedziałem, że jutro powstanie siniak. Podbite oko. Czułem pulsowanie w prawej skroni. Chciałem płakać, ale musiałem być silny. Wiedziałem jak sobie z tym poradzić. Usiadłem na podłodze i spod łóżka wyciągnąłem blaszane pudełko. Otworzyłem je, wyjąłem zdjęcia i inne drobiazgi, po czym otworzyłem kolejne pudełeczko. Wyjąłem z niego żyletkę i bez zastanowienia podciągnąłem rękaw.
Obudziłem się następnego dnia po siódmej. Ból po uderzeniu taty był nie do zniesienia. Poszedłem do łazienki i kiedy zobaczyłem swoje odbicie... Nawilżyłem ręcznik i przyłożyłem do oka. Potem obmyłem twarz i starłem zaschniętą krew z ręki. Wróciłem do pokoju, ubrałem się, chwyciłem plecak i wyszedłem. Nie poszedłem jednak do szkoły. Może nie był to najlepszy pomysł, zwłaszcza po wczorajszej kłótni z tatą, ale miałem to gdzieś. Udałem się na molo, znalazłem moje ulubione miejsce na niższym poziomie i usiadłem. Zamknąłem oczy i słuchałem ciszy.
- Nie powinieneś być w szkole? - Usłyszałem i zobaczyłem, że obok siada czerwonowłosa dziewczyna.
- Skąd wiedziałaś, że tu jestem? - Wzruszyła ramionami, a ja odpowiedziałem na jej pytanie – nie miałem ochoty iść do szkoły.
- Rozumiem. I to pewnie ma coś wspólnego z tym podbitym okiem? - Spojrzała na mnie uważnie, więc odwróciłem głowę – co się stało?
Nie wiem dlaczego powiedziałem jej. Nie mogłem przestać mówić. Poznała historię moją i mojego taty. To jak zaczął mnie bić, gdy dwa lata temu zacząłem się buntować. Oraz to jak się zmienił po odejściu mamy. Pominąłem parę szczegółów, zwłaszcza mój nadgarstek, lecz ona to wiedziała.
- Wiesz, że to nie jest rozwiązanie – wskazała na moją rękę. Delikatnie wsunęła palce pod rękaw, dotknęła blizn i świeżych ran. Nie ruszyłem się, wstrzymałem nawet oddech. Jej dotyk był...kojący. Zabrała palce i wtedy spytałem:
- A jaka jest twoja historia?
- Niewarta uwagi – odparła z uśmiechem i odpaliła papierosa. Wciąż jej się przyglądałem, więc spytała – przeszkadza ci to, że palę?
- Bardziej się martwię, niż mi to przeszkadza.
Uśmiechnęła się i wrzuciła papierosa do morza. Spojrzała a mnie, wstała, po czym wyciągnęła dłoń w moją stronę i rzekła:
- Chodź. Pójdziemy na gorąca czekoladę.
Chwyciłem plecak i jej dłoń, i udaliśmy się do miasta.

Poszliśmy do Starbucksa i oboje zamówiliśmy gorące czekolady. Usiedliśmy przodem do okna i w milczeniu piliśmy napoje.
- Tęsknisz za mamą? - Spytała nagle nie patrząc na mnie.
- Nie wiem. Może trochę.
- Dlaczego?
- By pamiętać? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- O czym? - Dopytywała dalej, lecz ja nie potrafiłem udzielić jej odpowiedzi – przez pierwsze dwa lata jak tata nas zostawił też tęskniłam. Później dotarło do mnie, że nie warto. Raniłam siebie i innych. Chciałam pamiętać, ale jednocześnie zapomnieć. Uznałam więc, że nie jest wart mojej pamięci. Ty też tak powinieneś zrobić.
- Nie wiem czy potrafię. Czasami mi się to śni. Nie mogę pogodzić się z tą myślą, że od jej odejścia wszystko się schrzaniło.
- Więc ją o to obwiniasz.
- Nie – odparłem odruchowo, lecz zaraz dodałem – może. Może to jej wina, ale nie tylko jej. Rozumiesz?
- Chyba tak.
- A tobie jak się udało? - Spytałem po chwili, lecz ona spojrzała na mnie ze zdziwieniem – zapomnieć.
-Chcesz poznać moją technikę? - Kiwnąłem głową – nie dziś.
Uśmiechnęła się. Nie do końca rozumiałem o co jej chodzi, lecz pozwoliłem jej trzymać mnie w niepewności. Coś w głębi duszy pragnęło tego, a coś innego po postu chciało trzymać ją ciągle blisko. Nie pozwalając jej nigdy odejść.
Dopiliśmy czekolady i wyszliśmy na mroźne powietrze. Dochodziła dwunasta. Postanowiliśmy pójść na spacer po plaży. Najwidoczniej oboje lubiliśmy morze, ponieważ czuliśmy się tutaj wolni jak ono. Chodziliśmy w ciszy. Od czasu do czasu o coś ją zapytałem, a ona albo odpowiedziała, albo zadała swoje pytanie. W pewnym momencie wyciągnęła papierosa, popatrzyła na mnie, później na niego, po czym schowała go z powrotem do kieszeni. Uśmiechnąłem się lekko, ponieważ przyszło mi na myśl, że jestem dla kogoś ważny. Przynajmniej moje zdanie jest. Dochodziła trzecia. O tej godzinie zazwyczaj kończę lekcje, więc powiedziałem:
- Powinienem wrócić do domu, żeby tata...
- Rozumiem – przewała mi kładąc rękę na ramieniu – spotkamy się później. Do zobaczenia.
Po czym ruszyła przed siebie. Nie odwróciła się, nie zapaliła papierosa. Po prostu szła. A mi na twarzy pojawiał się uśmiech.

Kiedy siedziałem w swoim pokoju wszedł tata. Bez ważnej sprawy nie przekraczał tego progu, więc uznałem, że znowu zrobiłem coś źle. Usiadłem prosto na łóżku.
- Czemu nie było cię dzisiaj w szkole? - Cholera. Schowałem głowę w rękach, wiedziałem, że znowu mnie uderzy – zadałem ci pytanie.
- Źle się czułem – odparłem cicho z głową wciąż schowaną w rękach.
- Myślałem, że masz się poprawić w szkole? - Chciałem coś powiedzieć, lecz nie pozwolił mi dojść do słowa – masz chodzić do szkoły i się uczyć, by potem nie skończyć tak jak matka! - Wrzasnął – jeśli dostanę jeszcze jakiś telefon ze szkoły, to będzie z tobą źle! A z domu wychodzisz tylko do szkoły i z powrotem!
Po czym podszedł do mnie i po raz kolejny uderzył w twarz. Wyszedł trzaskając drzwiami, a ja skuliłem się na łóżku. Chciałem by to się skończyło, albo by cierpiał tak jak ja przez wszystkie lata z nim. Od ucieczki mamy nigdy nie zachował się jak prawdziwy tata. Teraz wiem, że to co mówi się nam, gdy jesteśmy dziećmi, że ojcowie to superbohaterowie – to tylko kłamstwa. Okrutne.
Schowałem się pod kołdrą i nie chciałem stamtąd wychodzić. Nie miałem nawet ochoty iść na molo, choć wiem, że obecność czerwonowłosej dziewczyny poprawiłaby mi humor. Muszę się w końcu zapytać jej o imię.



Kolejna część w czwartek, z racji iż są święta i pewnie będę miała mało czasu na pisanie :)
 A skoro o tym mowa:
ŻYCZĘ WSZYSTKICH WESOŁYCH ŚWIĄT! <3
ja zawsze tak skromnie, ale pochwalę się z wami piękną choinką z Belina :) byłam, widziałam, cudowna




1 komentarz: