wtorek, 7 lipca 2015

Smocze Wzgórza / koniec

O świcie Carl zabrał mnie do Króla. Chciał byśmy nawiązali więź, choć wątpiłam w to. Próbował na siłę przekonać nas do siebie. Mówiłam mu że to zły pomysł i że sami musimy się poznać, lecz do niego to nie docierało. W końcu nie wytrzymałam i krzyknęłam na Carla. Był lekko zdziwiony, ale pozwolił mi pójść odpocząć. Wspięłam się więc na szczyt wodospadu, położyłam się i zamknęłam oczy.
Wreszcie czułam się wolna. I chciałam się tym nacieszyć zanim ludzie poznają prawdę. Bo wtedy będzie mi jeszcze ciężej udowadniać, że nie jestem wiedźmą.
Po kilku minutach poczułam na skórze wiatr. Otworzyłam oczy, choć wiedziałam, że to Smok. Wstałam i podeszłam, a to co zrobiłam potem... O to akurat nigdy bym się nie podejrzewała.
Mocno chwyciłam go za kolce i powiedziałam:
- Leć.
W kilka sekund Król wzbił się w powietrze. Latanie było czymś przecudownym. Dopiero wtedy poczułam się naprawdę wolna. To było piękne.
Lataliśmy trochę nad wioskami, ale głównie nad lasami by nie straszyć ludzi. Nie sądziłam, że Biała Kraina jest taka ładna i ogromna.
Kiedy wróciliśmy na Wzgórza ledwo zsiadłam z Króla, a poczułam ból na nogach. Troszeczkę się pokaleczyłam.
Stanęłam przed smokiem i pogłaskałam go po łbie, a następnie dotknęłam go czołem. Uznałam, że w ten sposób najlepiej wyrażę swoją radość i podziękowanie.

Że w ten sposób dam wszystkim do zrozumienia: jesteśmy gotowi.











Końcówka taka krótka i jak widać na siłę kończona, w sumie to nawet nie można nazwać tego końcem... Ale niestety nie mam czasu i szczerze mówiąc weny by to ładnie skończyć :)
Nie wiem kiedy pojawi się tu coś nowego, w końcu są wakacje a ja muszę zacząć pisać drugą część trylogii. Postaram się odkopać jakieś stare opowiadanie, ale to pewnie pod koniec wakacji. 
xoxo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz