niedziela, 5 lipca 2015

Smocze Wzgórza / 7

Zaprowadzili mnie przed tłum i przywiązali do wielkiego drewnianego słupa. No pięknie. To po mnie. Teraz nie uda mi się uciec.
- Stać! - Usłyszałam znajomy głos. Liam – stać!
Wbiegł w tłum i stanął przed przewodniczącym Silmy.
- Czarnoksiężnik… on... – dukał jak szalony – on się zbliża – ludzie zaczęli szeptać przerażeni – musicie się schować!
- O czym ty mówisz? - Podszedł do niego rządzący i spytał – czarnoksiężnik nie pokazuje się przed nocą…
- On się zbliża! - Przerwał mu Liam – musicie mi uwierzyć i uciekać póki możecie!
Niektórzy zaczęli się rozchodzić, inni nie chcieli uwierzyć. Zrobili to kiedy nad ich głowami przeleciał smok. A wszyscy wiedzą, że tam gdzie i smok, tam i czarnoksiężnik. Prawda że nie pokazuje się przez nocą Białego Księżyca, więc ta ściema jest po to żeby dać mi czas na ucieczkę. Ludziom wystarczył do strachu smok.
I udało się.
Wszyscy zaczęli uciekać, strażnicy podpalili podstawę mojego słupa i także uciekli.
No tak, każda robota musi być wykonana choćby nie wiem co.
- Liam! - Krzyknęłam, ale on wciąż rozmawiała z rządzącym.
Muszę radzić sobie sama, świetnie.
Próbowałam wyswobodzić ręce, ale nie udawało mi się. Z łańcuchami sobie nie poradziłam.
Nagle poczułam jak ktoś dotyka moich dłoni i otwiera zamek, aż łańcuch odpuszcza. Odwróciłam się i zobaczyłam znajomą twarz, oczy takie same jak moje i poparzoną pół szyi z blizną po prawej stronie żuchwy.
- Cal – usłyszałam i rzuciłam się bratu w ramiona.
Zaczęłam płakać i dziękować, że żyje. Dziękować, że legenda okazała się prawdziwa.
- Ty żyjesz – powiedziałam i odsunęłam go na długość ramienia.
- Tak, ale jak stąd nie zejdziemy to umrę. Wiem, że ty nie, ale ja tak.

Zeszliśmy z podium i uciekliśmy tak aby nikt nas nie zauważył. Byliśmy już poza granicami miasta, kiedy nas zatrzymałam.
- Co jest? - Spytał Roden.
- Liam, on tam został.
- Kto to Liam?
- Później ci wyjaśnię. Zaraz wracam.
- Calypso nie możesz…
Nie słuchałam brata i szłam z powrotem, kiedy zza bramy wyszedł Liam. Rzuciłam mu się w ramiona i podziękowałam pocałunkiem.
- Już wiem kto to Liam – usłyszałam zza pleców głos brata i odsunęłam się.
Przedstawiłam ich sobie, a Liam pociągnął nas z powrotem na Smocze Wzgórza.

Było ciemno, kiedy siedzieliśmy w chacie i Carl opowiedział mi i mojemu bratu wszystko do początku. Okazało się, że wybraniec, a w tym przypadku wybranka, ma moc żeby jej smok pokonał raz na zawsze czarnoksiężnika, w tę ważną noc.
- Ale jak? - Spytałam.
- Nie wiem. To wie tylko smok i wybraniec, kiedy się połączą.
- Połączą? - Zapytał Liam.
- Nawiążą więź. Czasem wystarczy sam ogień, ale nigdy nie byłem świadkiem, więc nie wiem. Czarnoksiężnik nie został pokonany od setek lat. Jest coraz silniejszy, a do nocy zostało mało czasu. Musisz nauczyć się żyć wraz z Królem – powiedział Carl i zostawił nas samych.
Liam poszedł spać, a ja i Roden usiedliśmy na dachu chatki i rozmawialiśmy wpatrzeni w śpiącego Króla. Nie wiedziałam, że smoki śpią. Zawsze myślałam, że wtedy pilnują swojego gniazda.
Opowiedziałam bratu co robiłam od masakry w miasteczku. On powiedział, że odkąd uciekł stamtąd myślał, że nikt inny nie przeżył. Uciekł do pobliskiej wsi i wychowała go pewna staruszka. Parę lat potem ktoś próbował go zabić ponieważ uważał, że Roden jest dzieckiem diabła. (Tak, też ma zielone oczy). Jenak nie udało mu się, co zawdzięczamy czarom matki. Najwidoczniej miały nas uchronić na długo i na wiele rzeczy, które zabijają.
Staruszka dowiedziała się tego i owego i powiedziała Rodenowi, to samo co Carl mi. Roden uwierzył i zaczął mnie szukać. Trafił na list gończy i mieszkał w Silmie czekając aż ktoś mnie złapie i będzie mógł mnie uratować. Pracował nawet dla władz przy tej sprawie chcą szybciej o tym wiedzieć.
W końcu jego czekanie się opłaciło i wylądowałam na stosie.
- Cieszę się, że żyjesz – powiedziałam, kiedy skończył.
- Ja też. Chociaż nie podoba mi się fakt, że będziesz musiała walczyć z czarnoksiężnikiem.
- Coś za coś – oparłam głowę na jego ramieniu i dalej siedzieliśmy w ciszy.

Mi też myśl o walce z potężnym magiem się nie podobała, ale nie miałam wyboru. Przed przeznaczeniem nie da się uciec.




Kolejna część we wtorek i chyba już ostatnia ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz