Minął
tydzień. Dziś idę na drugą randkę z Shadem. Idziemy do kina na
jakiś dramat. Zgodził się bym to ja wybrała film. Umówiłam się
z nim pod kinem. Idę przez miasto i mój dobry humor psuje Patrick,
który tarasuje mi drogę.
-
Cześć Vera – mówi przeciągając samogłoski.
-
Czego chcesz? Trochę się śpieszę.
-
Na randkę? - Otwieram ze zdziwienia oczy – wiem, że spotykasz się
z tym całym Shadem. Uważaj, to nie jest koleś dla ciebie.
-
A co? Ty niby jesteś?
-
Veronica – mówi mocno chwytając mnie za ramiona, a ja zaczynam
powoli wpadać w panikę – Shade to zły człowiek. Nie powinnaś
się z nim spotykać. Ze mną też nie musisz, ale lepiej trzymaj się
od niego z daleka.
Pluję
mu w twarz, bo tylko tak mnie puści, a nie chcę wpaść w panikę.
I po raz kolejny uderza mnie w twarz.
-
Żeby nie było, że nie ostrzegałem.
Odchodzi
i zostawia mnie samą z rozwaloną wargą. Pluję na ziemie śliną
zmieszaną z krwią i dotykam wargi.
-
Co tu się przed chwilą stało? - Pytam sama siebie.
Wyciągam
telefon i przeglądam się w szkiełku. Świetnie. Dola warga jest
rozcięta. Dzwonię do Shadea, nie mogę mu się tak pokazać.
-
Tak? - Pyta wesoło.
-
Shade, przepraszam, ale nie dam rady dziś się z tobą spotkać –
mówię dalej i nie zauważam, że jestem praktycznie pod kinem.
Miałam zawrócić. Cholera.
Shade
się rozłącza. Patrzę zdziwiona na telefon i widzę, że idzie w
moją stronę. No to pięknie. Też ruszam w jego stronę i trzymam
rękę przy ustach. Muszę ściemnić.
Stajemy
naprzeciw siebie.
-
Co się stało? - Pyta. Nie jest zły.
-
Źle się czuję i chyba złapało mnie jakieś choróbsko – mówię
i kaszlę.
On
jednak mi nie wierzy, ponieważ robi krok w moją stronę i łapie
mnie za rękę. Kiedy odciąga ją od mojej twarzy odwracam głowę.
Nie chcę by się dowiedział. Chwyta mnie za podbródek i znów
patrzę na niego. Wyraz jego twarzy momentalnie się zmienia. Z
łagodnej zrobił się wściekły.
-
Kto? - Pyta zaciskając zęby i starając się niczego nie uderzyć,
bo tylko ja jestem pod ręką.
Nie
chcę mu powiedzieć. Boję się, że pójdzie i pobije Patricka, a
ja nie lubię, kiedy ktoś się bije.
-
Shade...
-
Kto?
Kręcę
głową i mam łzy w oczach. Naprawdę nie chcę mu tego mówić.
Przytula
mnie i pozwala mi się wypłakać. Po raz kolejny płaczę przez tego
idiotę Patricka. Teraz w dodatku przy chłopaku, który mi się
podoba.
-
Chodźmy już – mówię i ocieram policzki – film się zaraz
zacznie.
Nie
czekając na niego idę do kina. Shade jednak mnie wyprzedza, kupuje
dwa bilety i zajmujemy swoje miejsca w środku.
Nie
patrzę na niego, choć czuję na sobie jego wzrok. Chwyta mnie za
rękę i kciukiem masuje moją dłoń. Rozluźniam się trochę i
wreszcie film się zaczyna.
Kiedy
wychodzimy Shade patrzy na mnie z uśmiecham i troską jednocześnie
i pyta:
-
Płakałaś?
-
Jestem wrażliwa, okey? - Odgryzam się i smarkam w chusteczkę.
-
Nie wiedziałem, że aż tak.
-
To takie złe? - Staję pod jego autem i nie wsiadam. Nie lubię, gdy
ktoś się śmieje z tego, że płaczę na filmach.
-
To urocze – odpowiada i odgarnia mi kosmyk włosów za ucho –
nawet bardzo.
-
Super – mówię i powinnam wsiąść do samochodu, by pokazać, że
jestem zła. Jednak nie potrafię mu się oprzeć.
On
robi jeszcze jeden krok w moją stronę i jest niebezpiecznie blisko.
-
Jak to jest z twoją zasadą całowania się na drugiej randce? -
Pyta i muska kciukiem moją zranioną wargę.
-
To zależy.
-
Od czego?
-
Od wielu czynników – odpowiadam i poddaję mu się.
Muskam
delikatnie jego usta swoimi i po chwili pogrążamy się w poważnym
pocałunku. Pamiętając, że nie bardzo lubi czyjś dotyk, kładę
dłonie na jego twarzy, a on swoje na mojej talii i przysuwa mnie
jeszcze bliżej.
W
końcu się od siebie odrywamy i Shade odzywa się pierwszy:
-
Warto było przemęczyć się całą pierwszą randkę.
-
Oj tak – dodaję.
Minęły
dwa tygodnie. Spotykaliśmy się częściej, aż pod koniec zapytał
czy chcę spróbować. Oczywiście być z nim. Odparłam, że tak i
teraz jesteśmy razem. Ta dam!
Jednak
ostatnie kilka dni dziwnie się zachowuje. Rzadko dzwoni i odpisuje i
zaczynam się martwić, że nasz „związek” zaczyna się sypać.
Postanowiłam
dziś do niego pojechać. Bez zapowiedzi. Staję pod drzwiami i pukam
dwa razy. Słyszę odgłosy kłótni w środku, więc pukam głośniej.
Odgłosy nie cichną, ale Shade otwiera drzwi.
-
Co ty tu robisz? - Pyta wyraźnie zdziwiony.
-
Ja... Ekhm... Martwiłam się – mówię i dodaję – chyba
przyszłam nie w porę. Przepraszam.
- Nie, Veronica... - łapie mnie za rękę i wpuszcza do środka.
W
kuchni stoi Wes, jego przyjaciel.
-
Cześć – mówię.
-
Cześć – odpowiada – twój chłopak dziwnie się ostatnio
zachowuje, bo jest idiotą.
Patrzę
zdziwiona to na niego, to na Shadea, który spuścił wzrok.
-
Coś się stało? - Pytam.
-
Musimy zerwać – mówi Shade bez ogródek, a ja otwieram buzię ze
zdziwienia czekając na wyjaśnienia – mój tata jest w mieście.
Nie chcę... Nie chcę by dowiedział się, że mam dziewczynę. To
zbyt niebezpieczne.
-
Co? O czym ty mówisz? Chcesz ze mną zerwać tylko dlatego, że twój
tata jest w mieście?
Jestem
zła. I wciąż zaszokowana.
-
Shade miał kiedyś dziewczynę, którą kochał – mówi Wes, a ja
odwracam się w jego stronę – jego tata się o tym dowiedział i
ją zabił.
Co?
Patrzę się na niego oniemiała. Jak jego tata mógł to zrobić? I
jak Wes może tak spokojnie o tym mówić?
Odwracam się z powrotem w stronę
Shadea i podchodzę do niego. Biorę jego twarz w dłonie i składam
na jego ustach pocałunek zaskakując go tym.
-
Nie boję się twojego taty. I nie mam zamiaru dać mu się
zastraszyć.
Wes
zaproponował by wraz z Shadem pokazali mi gdzie grają w bilard.
Shade nie był do końca przekonany jednak się zgodził. Teraz więc
siedzimy w jakimś klubie przy stoliku. Dołączył się do nas też
Alex. Chłopaki rozmawiają na jakiś temat, jednak czuję, że Shade
jest trochę spięty. W końcu Alex zaciąga go do gry i zostaję
sama z Wesem.
-
Cieszę się, że cię poznał – mówi nagle, a ja patrzę na niego
zdziwiona – dobrze mu to zrobiło. Po śmierci mamy. Poza tym
zdziwiłem się, że pozwala ci się dotykać, więc to kolejny plus.
Uśmiecham
się i oboje idziemy stanąć przy stole, żeby obserwować grę.
Nagle ktoś łapie mnie od tyłu. Odwracam się i gwałtownie wciągam
powietrze. To Patrick.
-
Mówiłem ci, żebyś trzymała się od niego z daleka – mówi
wskazując na Shade – nie posłuchałaś.
Wes
go ode mnie opycha, a ja wpadam na Shadea. Otacza mnie ramieniem i
mówi do Patricka:
-
Ja też ci coś powiem. Lepiej trzymaj się od niej z daleka. Jeszcze
raz ją uderzysz to cię zabiję.
Stoję
oniemiała. Skąd on wie? I dlaczego to powiedział? Bez zająknięcia.
Na poważnie zagroził Patrickowi.
-
Sam ją od siebie właśnie odsunąłeś. Przecież jesteś potworem.
Zwłaszcza dla niej – odgryza się Patrick.
Shade
jednak nie daje wyprowadzić się z równowagi. Ja nie jestem tak
cierpliwa. Podchodzę do Patricka i z pięści walę go w twarz.
Zatacza się do tyłu i łapię za prawy policzek. Mam dobre sierpowe
i proste.
Shade
odsuwa mnie od niego i zatrzymuje jego pięść przed moja twarzą.
Nagle,
nawet nie wiem kiedy, ani w jaki sposób w klubie rozpętało się
piekło. Wszyscy zaczęli się bić, a co gorsza zaczęli do siebie
strzelać. W ręku Shade też dostrzegam broń i odruchowo się
cofam. Zdąża mnie złapać i powalić na ziemię nim w głowę
uderzyłoby mnie krzesło.
-
Dobry cios – mówi leżąc na mnie – przepraszam. Nie chciałem
by do tego doszło.
Kiwam
głową, bo nie jestem w stanie nic powiedzieć.
Shade
bierze mnie na ręce i wynosi tylnym wyjściem z klubu. Stawia na
ziemi i nie dotyka dopóki sama tego nie zechcę. Doceniam jego
decyzję. Uspokajam oddech, a on chowa pistolet za pasek z tyłu
spodni.
-
Co się tam stało? - Pytam.
-
Normalka – odpowiada jakby to była prawda.
I
jest. Ponieważ właśnie o tym życiu pisał Shade na początku
znajomości. To jest to przed czym chciał mnie uchronić. Jego
świat, do którego nie chciał mnie wplątywać.
Patrzę
na niego i wtulam się w jego ramiona. Mimo wszystkiego co się stało
tam na sali, przy nim czuję się bezpiecznie.
-
Jest okey. Jest okey – powtarzam jakbym chciała przekonać siebie,
a nie jego.
-
Wracajmy – mówi i idziemy do auta.
W
połowie drogi zatrzymujemy się. Pod samochodem stoi Alex, Wes i
jeszcze jakiś mężczyzna, którego nie znam. Shade jednak chyba go
zna, bo cały się napiął.
-
Tu jesteś! - Krzyczy mężczyzna i podchodzi do nas – długo cię
nie widziałem. Miło poznać twoją dziewczynę.
Oblizuje
usta i nie muszę być jasnowidzem, by wiedzieć, że to jego tata.
-
Co u ciebie słychać? - Pyta jak gdyby nigdy nic.
Łapię
Shadea za rękę i nagle oblewa mnie fala odwagi. Mijamy jego tatę i
stoimy pod samochodem, kiedy Shade się zatrzymuje. Widzę, że Wes i
Alex też się napinają. Odwracam się i jego tata celuje do mnie z
pistoletu. Shade zasłania mnie własnym ciałem i mówi:
-
Nie waż się jej tknąć.
Jego
tata najwyraźniej jest zaskoczony nagłą odwagą syna. Tak samo jak
Wes i Alex. Ja jestem dumna. Postawił się ojcu, mimo że wcześniej
nie widziałam ich razem w akcji. Ale słyszałam w jaki sposób się
o nim wypowiada.
-
Proszę proszę – mówi jego ojciec chowając broń – co ta
dziewczyna z tobą zrobiła? - Uśmiecha się i zanim odchodzi dodaje
– przynajmniej będę miał zabawę w jej zabijaniu. Nie będzie
nudno jak ostatnim razem. Do zobaczenia!
Shade
wciąż jest sztywny, ale mówi cicho:
-
Do auta – kiedy nikt się nie rusza dodaje ostrzej – już!
Wes
prowadzi, Alex siedzi obok, a ja i Shade z tyłu. Nie dotykamy się,
nie patrzymy na siebie, nie rozmawiamy. Chłopaki odwożą mnie do
domu.
-
Shade – postanawiam zacząć rozmowę. Odwraca się w moim kierunku
– skąd wiedziałeś? O Patricku?
-
Nie jestem idiotą. Zresztą znam go. I trochę go szpiegowałem.
Nie
jest zawstydzony tym faktem, więc to też pewnie dla niego normalka.
-
Przepraszam – mówi – nie powinniśmy cię tu dziś zabierać.
Wiesz, że najlepiej będzie jeśli będziesz się trzymała ode mnie
z daleka?
-
Nie ma mowy – mówię twardo i przysuwam się do niego, a on się
uśmiecha – powiedziałam, że nie boję się twojego ojca. To przy
tobie jestem bezpieczna. I ani Patrick, ani twój tata nie zmuszą
mnie bym od ciebie odeszła, tylko dlatego, że to jest twoje życie.
Biorę cię z całym tym pakietem.
Uśmiecham
się i całuję go krótko.
-
Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.
Patrzę
na Shade wielkimi oczami. Mówi poważnie. Bardzo poważnie.
Ta dam! Koniec :) Jak wam się podobało?
Jeśli chcecie bym w przeciągu dwóch tygodni coś jeszcze napisała i wstawiła napiszcie co chcielibyście przeczytać mojego autorstwa. Później mam praktyki i podejrzewam, że zacznę pisać drugi tom trylogii :) Więc jeśli chcecie bym coś jeszcze na szybko stworzyła, coś krótkiego jak to dajcie znać i napiszcie o czym ja mam napisać :)
xoxo